Graffitowe rezuny oblały ambasadora Rosji krwawą farbą. Łamanie wszelkich zasad to ich zasada. Gdyby mieli w dłoni pistolet, może użyliby pistoletu (a może wideł?), ale mają tylko farbę… Zasada jednak ta sama.
To dzicz. To nie jest nasza cywilizacja!
W naszej cywilizacji zasady są następujące, przykład z literatury. Zbyszko z Bogdańca zaatakował (pomyłkowo) posła krzyżackiego i został za to skazany na śmierć. W powieści Sienkiewicza „Krzyżacy” z opresji wyratowała go Danuśka, zarzucając mu na głowę białą nałęczkę. W ten sposób w naszym kodzie kulturowym napiętnowana jest od prawieków podłość użycia przemocy wobec bezbronnego posłańca, podobnie wobec dziecka, kobiety lub starca. Nie u rezunów, rzecz jasna.
Przykład z historii. Paweł Działyński herbu Ogończyk wybrał się w imieniu Zygmunta III Wazy w poselstwo do Republiki Zjednoczonych Prowincji (Holandii) oraz do Anglii. Protestancka, a więc zbójecka Anglia nasyłała od jakiegoś czasu korsarzy na polskie okręty handlowe. Podobne zamiary żywiła Holandia. Działyński swoją postawą Holendrów wpędził w depresję, a Anglików doprowadził do furii. Niemniej jednak, jedni i drudzy skulili ogon pod siebie i wycofali wrogie działania. W stolicy Angoli, Londynie tłuszcza chciała Działyńskiego zlinczować, ale Elżbieta I na to nie pozwoliła. Protestantka i uzurpatorka, a jednak zasady jeszcze jakieś miała. Na pocieszenie dla Angoli, Szekspir opisał im Działyńskiego w Hamlecie jako śmiesznego Poloniusza. Tyle nam mogli zrobić. Poseł Działyński i towarzysze wrócili cali i zdrowi do domów.
Agresja wobec ambasadora Rosji jest barbarzyństwem. Jest też prowokacją. Domagamy się ukarania winnych bezpośredniego sprawstwa, a także śledztwa, ujawniającego organizatorów. Oraz bezwzględnie – dymisji min. Kamińskiego.
Piotr Heszen